sobota, 31 maja 2008

Ciasto z rabarbarem i truskawkami

Weekendowe spotkania rodzinne maja te zalete, ze moga posluzyc za pretekst do upieczenia kolejnego ciasta. Tak bylo i w moim przypadku. W koncu zawsze mozna sobie tlumaczyc, ze piecze sie dla rodziny, a samej tylko kawaleczek... do sprobowania. ;)

To kolejne ciasto z rabarberem (w koncu juz niedlugo skonczy sie sezon, wiec trzeba korzystac) i kolejne przepyszne. Przepis jest autorstwa bajaderki, a znaleziony zostal oczywiscie na Forum CinCin.

Skladniki (spod, ciasto):

  • 1 i 3/4 szklanki maki
  • 2 lyzki cukru pudru
  • pol kostki masla

Skladniki (nadzienie):

  • 1 1/2 szklanki cukru
  • 1/4 szklanki maki szczypta soli
  • 6 zoltek
  • szklanka slodkiej smietanki
  • 4 szlanki rabarbaru, pokrojonego w plasterki
  • szklanka truskawek, pokrojonych w plasterki

Skladniki (beza, na wierzch):

  • 6 bialek
  • pol szklanki cukru

Rozgrzac piekarnik do 180°C. Wymieszac make z cukrem pudrem, posiekac z maslem az utworza sie drobne grudki. Wsypac te mieszanke na blache i dobrze wcisnac w dno. Piec ok. 10-12 min. az lekko sie zrumieni.

W drugiej misce wymieszac make, cukier i sol. Zoltka rozbeltac i wymieszac ze smietanka i wlac mieszanke do suchych skladnikow, wymieszac. Dodac obrany i pokrojony na drobne kawalki rabarbar i truskawki (tez pokrojone), lekko wymieszac i wylac na podpieczony spod. Piec w temeraturze 180°C przez godzine.

Bialka ubic na sztywna piane, dodawac stopniowo cukier, wylozyc beze na upieczone ciasto i piec az beza sie zrumieni, okolo 10-15 minut. Wyjac, wystudzic, pokroic i serwowac gosciom.

Rabarbar z truskawkami sprawiaja, ze ciasto nie jest za slodkie, wprost przeciwnie ma lekko kwaskowany, orzezwiajacy smak. Jednym slowem: niebo w gebie. :)

środa, 28 maja 2008

Placek z rabarbarem

Jednak sie zlamalam. Mialo juz nie byc wiecej ciast, tylko chleb na zakwasie (bedzie, bedzie, ale dopiero po urlopie, w lipcu, jak sie porzadnie wezma za robienie zakwasu), ale... (zawsze znajdzie sie jakies ale ;)) jako, ze teraz sezon, kupilam ostatnio rabarbar i szukalam na niego jakiegos nieskomplikowanego pomyslu.

Pomysl znalazlam na forum CinCin w postaci placka z rabarbarem.

Skladniki:

  • 1 kg rabarbaru (ja dalam tylko pol kilo, bo tyle mialam na stanie)
  • pol szklanki cukru kryształu (dalam 1/3 szklanki)
  • 200 g maki
  • 80 g cukru pudru
  • 100 g margaryny
  • 2 jajka (oddzielnie zoltka i bialka)
  • 1 lyzeczka proszku do pieczenia
  • pol lyzeczki amoniaku lub sody
  • poltorej lyzki kwasnej smietany
  • 100 g cukru pudru i wiórki kokosowe do posypania

Rabarbar obrac i pokroic w kostke, nastepnie zasypac cukrem. Odstawic na godzine.

Make przesiac na stolnicę, posiekac z margaryną, dodac cukier puder (80 g), proszek do pieczenia, zoltka i rozpuszczony w smietanie amoniak/sode. Zagniesc ciasto i podzielic na dwie nierowne czesci (2/3 ciasta i 1/3). Wieksza czesc ulozyc na blasze (najlepiej walkowac je bezposrednio na blasze malutkim walkim, jesli ktos nie ma po prostu zrobic to palcami). Nakluc widelcem i wlozyc na 10 min. do nagrzanego do 180°C piekarnika.

Bialka ubic na piane, dodając pod koniec stopniowo 100 g cukru pudru (dodac jak juz piana zostanie ubita, bo inaczej wszystko po prostu "siada"). Na podpieczony placek rozsypac wiorki kokosowe, ulozyc odsaczone kawalki rabarbaru, na nich rozprowadzic piane z bialek i cukru, a na wierzch porozrzucac kawalki pozostalego ciasta. Ciasto piec jeszcze ok. 20 min. Po wyjęciu z pieca posypac cukrem pudrem.

Ciasto jest naprawde pyszne, niby slodkie, slodki, mieciutki spod, slodka gora, ale jednoczesnie rabarbar dodaje mu nieco kwasnego orzezwiajacego smaku. Bardzo dobrze to razem wspolgra i moje kubki smakowe domagaja sie jeszcze i jeszcze... ;)

wtorek, 27 maja 2008

Makaron z sosem szparagowym

Jako, ze sezon na szparagi jeszcze trwa, postanowilam korzystac z nich jak najwiecej. W koncu to warzywa sezonowe, wiec kiedy mielibysmy je jesc?

Tym razem trafilam na White Plate na interesujacy przepis, ktory na tyle mi sie spodobal i wygladal na tak prosty, ze postanowilam go zrobic teraz, natychmiast po przyjsciu wieczorem z pracy. Dopiero, kiedy juz mialam przygotowane wszystkie skladniki spojrzalam na zdjecie, na ktorym byly... biale szparagi, a ja mialam tylko zielone. Nie zrazilo mnie to jednak i postanowilam zaeksperymentowac. Przepis podaje z moimi modyfikacjami, ktorych zreszta niewiele.

Skladniki:
  • peczek szparagow (ja dalam zielone ;))
  • jedna nieduza cebula
  • odrobina masla
  • lyzka sera plesniowego (dor blue, gorgonzola)
  • pol kubka smietany
  • pol lyzki swiezego soku z cytryny
  • 1/4 lyzeczki galki muszkatolowej
  • 1 lyzeczka sosu pesto (ja uzylam Pesto Verde firmy Bertolli)
  • pieprz i sol do smaku

Szparagi umyc, odciac stwardniale konce. Na patelni rozpuscic maslo, dodac drobno pokrojona cebule i dusić ok. 10 min. na małym ogniu. Dodac pokrojone w nieduze kawalki szparagi. Dusic je az zmiekna (u mnie trwalo to dosc dlugo, jakies 20 min., widac szparagi nie byly niestety najswiezsze). Nastepnie dodac smietane, pokruszony ser, sok z cytryny, pesto, galkę i pieprz. Dosolic do smaku. Jesli szparagi nie sa jeszcze wystarczajaco miekkie zostawic jeszcze na kilka minut pod przykryciem na srednim ogniu.

Podawac z makaronem.

Zdjecie moze nie powala artyzmem, ale zapewniam, ze moj eksperyment okazal sie baaardzo smaczny. :)

piątek, 23 maja 2008

Chleb ziemniaczano-czosnkowy z rozmarynem

Nie ma to jak wlasnorecznie wykonany chleb. Fakt faktem, ze caly proces jest dosc czasochlonny, ale za to jaki efekt potem.
Ja wciaz szukam swojego chleba idealnego. Takiego, ktory moglabym jesc i jesc i jesc... W poszukiwaniach zagladam czesto do skarbnicy forum CinCin, gdzie znalazlam wlasnie przepis na chleb ziemniaczano-czosnkowy.


Wieczorem, w dzień poprzedzający pieczenie:

Biga:
  • 1 i 1/4 szkl mąki pszennej
  • 1/4 łyżeczki drożdży
  • 3/4 szkl wody

Zamieszac, zagniesc. Biga powinna miec luzna konsystencje ale jednoczesnie dac sie pokroic. W razie potrzeby dodac jeszcze nieco maki (ja dodalam). Posmarowac lyzka oliwy, przykryc folia i zostawic na noc w lodowce.

Rano dodac do bigi:

  • 3 szklanki maki pszennej (ja dalam zwykla chlebowa, razowa i razowa orkiszowa)
  • poltorej lyzeczki soli
  • 1/4 lyzeczki pieprzu
  • 1 i 1/4 lyzeczki suchych drozdzy
  • 1 szklanke ugotowanych i ugniecionych ziemniakow
  • 1 lyzke oliwy
  • 2 lyzki swiezego, posiekanego rozmarynu (dalam "na oko", nieco mniej)
  • 3/4 szklanki wody
  • 4 lyzki posiekanego, podsmazonego lub podpieczonego czosnku (dalam "na oko", nieco mniej)

Wszystkie składniki dodac do bigi i zagniesc ciasto. Powinno byc luzne, ale gladko odchodzace od reki i sprezyste. Zrobic z niego kule, posmarowac oliwa i zostawic do wysrośnięcia w temperaturze pokojowej przez 2 godz.

Następnie podzielic na 2 czesci i uformowac bochenki. Zostawic ponownie do wyrosniecia na 1-2 godz., az podwoją objetosc. Wyrośnięte bochenki naciac, posmarowac oliwa i wlozyc do nagrzanego do 230°C piekarnika i piec 35-45 min. (Ja pieklam 35 min. ale to okazalo sie zbyt dlugo, gdyz chleb spiekl mi sie od gory). Po upieczeniu dobrze studzimy i dopiero potem kroimy.

Chleb jest smaczny, ale myslalam, ze bedzie bardziej czuc zarowno czosnek, jak i rozmaryn. Nastepnym razem nie bede sie bala i dam taka ilosc jak w oryginalnym przepisie.

poniedziałek, 19 maja 2008

Moje wlasne prywatne odkrycie :)

Ano po raz drugi odkrylam sobie pobliski mlyn w Moulbaix.
Po raz pierwszy odkrylam go w celu wylacznie krajoznawczo-poznawczym, jako interesujacy element sielskiego krajobrazu belgijskiej wsi. Wybierajac sie wieczorami na rower o ile nie jezdze wzdluz kanalu, mam wlasnie takie widoki jak ponizej. (Choc oczywiscie tutaj mlyn jest dodatkiem specjalnym).

Mlyn w Moulbaix en face:

A tutaj z nieco innej perspektywy ;)

Obecnie odkrylam go w celu... konsumpcyjnym. :D Bo mlyn nie dosc ze wciaz pracuje, to jeszcze obok niego jest sklepik, w ktorym sprzedawana jest mielona w nim maka + maka sprowadzana z Francji + rozne inne dziwne bio-przysmaki, ktorych ze swieca szukac w innych sklepach. Do tego kupilam sobie jeszcze ksiazeczke "Przepisy z Moulbaix", ktora zawiera mnostwo przepisow na smaczne pieczywko i bede je powoli testowac w domu.

A tutaj moja przyszla maka... Moj przyszly chleb...

wtorek, 13 maja 2008

Krem ze szparagow i groszku

Kolejna potrawa z cyklu co sie nawinie. Jako ze zostalo mi jeszcze nieco szparagow, a nie bardzo mialam pomysl co z nimi zrobic innego postanowilam wymyslic jakas zupe. Do tego w lodowce poniewieral sie jeszcze jeden zapomniany por, a w zamrazance troche zielonego groszku.
Inspiracji nalezy szukac jak ponizej w Wiosennie, Majowo, Szparagowo.

Skladniki:

  • 200 g szparagow
  • 200 g zielonego groszku
  • por (biala czesc)
  • ziemniak
  • 3 cebule dymki
  • pol litra wody
  • lyzka masla
  • sol

Cebule (bez zielonej czesci) i pora pokroic na drobne kawalki, posolic i zrumienić na masle.
Obrac ziemniaka, pokroic w kostke, dodac do zrumienionej cebuli i pora. Wymieszac i zalać goraca woda (ok. 200 ml).

Po ok. 10 min. dodac szparagi (przedtem je umyc i odkroic dolna twardniala czesc) i groszek. Posolic. Zalac reszta wody i gotować do 20 minut. Nastepnie dodac posiekaną zielona czesc cebuli dymki i zupe zmiksowac w blenderze.

Przed podaniem mozna dodac kilka lyzek smietany. Ale i bez smietany smakuje wybornie. Jest doskonala - smaczna i zdrowa! Goraco polecam!

niedziela, 11 maja 2008

Tarta z wiosennych warzyw

w oryginale: Terrine de légumes printaniers. Jak na moj gust ta nazwa potrawy jest nieco przesadzona, bo warzywa sa raptem... dwa: marchewka i szparagi.
Wiem, ze to dosc dalekie skojarzenie, ale zainspirowala mnie Bea, swoim Wiosennie, Majowo, Szparagowo.

Jako, ze dzis mamy w Belgii Dzien Matki i mielismy troche gosci wymyslilam sobie, ze wlasnie na przystawke bedzie szparagowo. Przepis na tarte znalazlam w Maxi Cuisine N°46, Avril-Mai 2008.

(Jako ciekawostke napisze jeszcze tylko, ze w dziale "nowalijki" lezaly obok siebie szparagi z Peru i Belgii. I te belgijskie byly 2 razy drozsze! My w poczuciu patriotyzmu ;) i chcac wspierac rodzima produkcje zdecydowalismy sie na te drugie).

Skladniki (na 6-8 osob):

  • 400 g szparagow
  • 400 g marchewki
  • 12 listkow pietruszki (dalam po prostu pol peczka)
  • 12 listkow szczypiorku (dalam po prostu pol peczka)
  • 300 g sera ricotta
  • 4 jajka
  • 25 ml smietany
  • sol
  • pieprz

Umyc i obrac marchewki. Pokroic w kostki. Nastepnie umyc szparagi, odkroic spody i pokroic na nieduze plasterki (wielkosci kostek marchewki). Wrzucic na goraca osolona wode i gotowac 8 min. tak, by byly jeszcze lekko chrupiace (proponuje wczesniej sprawdzic organoleptycznie ;) bo moje po tych 8 minutach byly juz calkiem ugotowane).

W misce ubic razem ricotte, jajka, smietane oraz posiekane szczypiorek i pietruszke. Dodac marchewke i szparagi. Posolic i popieprzyc.

Dno formy wylozyc papierem do pieczenia tak, aby zostalo go jeszcze po kawalku z obu stron. Nalozyc przygotowane ciasto do formy, a nastepnie dobrze zakryc papierem. Piec przez 1 godz. 20 min. (Ja pieklam 1 godz. 40 min.) w bain-marié*.

Przed wyjeciem sprawdzic wsadzajac w srodek tarty noz, jesli noz jest suchy, oznacza, ze tarta jest gotowa.Serwowac na zimno. Mozna tez udekorowac pietruszka i szczypiorkiem. Wtedy tarta wyglada tak:

Wyglada ladnie, a jeszcze lepiej smakuje! Mmmm...nawet moja niejadajaca warzyw szwagierka poprosila o dokladke. :) To jest po prostu... pyszne!

*Bain-marié czyli inaczej kapiel wodna polega na przyrzadzaniu potrawy, ktora znajduje sie w naczyniu zanurzonym w drugim z woda. Oba naczynia nalezy wlozyc do piekarnika.

piątek, 9 maja 2008

Chleb razowy z platkami owsianymi

Wprawdzie nie jest to jeszcze chleb na zakwasie, ale przynajmniej z maki razowej, do tego platki owsiane, wiec wyglada na to, ze za wielu kalorii nie ma. Dodatkowa jego zaleta jest latwosc wykonania. Mimo dosc dlugiego czasu calego procesu robienia chleba (dwa dni) w rzeczywistosci pracy jest naprawde niewiele. Przepis na ten chleb znalazlam tutaj.

Wieczorem pierwszego dnia:
1 szkl płatkow owsianych wymieszac z 3/4 szklanki wody i zostawic do rana w pokojowej temperaturze.
W drugiej misce wymieszac:

  • 1,5 szklanki maki pszennej razowej (dalam farine pour pain complet)
  • 1/4 lyzeczki suchych drozdzy
  • 3/4 szklanki wody, maslanki lub jogurtu (dalam wode).

Wymieszac, posmarowac wierzch oliwa, przykryc folia i zostawic na noc w pokojowej temperaturze.

Rano nastepnego dnia:
Wymieszac wszystkie skladniki i dodac jeszcze:

  • 2 szklanki maki pszennej bialej lub razowej (dalam ponownie farine pour pain complet)
  • 1 i 1/3 lyzeczki soli
  • 1 lyzeczke suchych drozdzy
  • 1 lyzke miodu

Wszystko dobrze zagniesc lekko podsypujac maka. Pozostawic do wyrosniecia w temperaturze pokojowej na 2-3 godz. Uformowac jeden lub dwa bochenki. (Ja uformowalam dwa nieduze). Zostawic ponownie do wyrosniecia na ok. 40 - 60 min.

Piec w nagrzanym do 230°C piekarniku przez ok. 20 min. Nastepnie zmniejszy temperature do 210°C. Dopiekac kolejne 20 min.

A potem juz mozna jesc, bez specjalnych wyrzutow sumienia, ze pochlania sie zastraszajaca liczbe kalorii. ;)
A jak ten chleb pieknie pachnie! Mmmm...

środa, 7 maja 2008

Korona z ziemniakow z ziolami

Przyszly do na upaly. Az sie nie chce jesc... Goraco. Szukalam czegos lekkiego, latwego do przygotowania. Najlepiej z warzyw. Przepis pochodzi z Maxi Cuisine, N°46, Avril-May 2008.

Skladniki:

  • 1 saszetka puree ziemniaczanego (125 g) + 25 ml mleka
  • 3 jajka
  • cebula
  • 50 g parmezanu
  • 50 g fety
  • po pol peczku szczypiorku i pietruszki
  • oliwa
  • maslo i bulka tarta do wysmarowania formy
  • sol, pieprz

Przygotowac puree (jako, ze ja wolalam puree z ziemniakow niz z torebki, po prostu ugotowalam kilka ziemniakow - 7 i zrobilam z nich puree dodajac troche mleka). Obrac i pokroic cebule na male kawalki i podsmazyc ja na oliwie przez 5 minut. Umyc i poszatkowac szczypiorek i pietruszke. Pokroic fete na male kawalki, zetrzec parmezan na tarce o malych oczkach. Wymieszac puree z cebula, ziolami, jajkami i serem. Doprawic sola i pieprzem.
Wlozyc do nagrzanego do 180°C piekarnika i piec przez ok. 20 min. Wyjac z foremki i serowac na cieplo, np. z salatka ze szpinaku.

Jak widac na zalaczonym obrazku przy wyjmowaniu korona sie nieco hmmm... rozpadla. ;) Nie umniejsza to niemniej jednak jej smaku, choc na przyszlosc spokojnie pozna ugotowac jeszcze kilka ziemniakow na te porcje innych skladnikow, a poza sola i pieprzem uzyc takze innych przypraw wedlug upodobania, z sama sola i pieprzem danie jest nieco mdle w smaku.

I dla poczatkujacych polecam skorzystanie jednak z innej, latwiejszej formy.