środa, 30 kwietnia 2008

Uppppssss....

Musze na jakis czas zawiesic swoja dzialalnosc slodko-piekarnicza. Okazuje sie, ze rzucenie sie w wir pieczenia o ile przynosi przyslowiowe "niebo w gebie", o tyle z drugiej strony powoduje u niektorych (np. u mnie ;( niestety) gwaltowny wzrost... wagi.

Poki co wiec musze zrezygnowac na jakis czas z pieczenia slodkosci i przerzucic sie na jakies bardziej humanitarne dla wskaznika wagi potrawy. ;)
Ale najpierw wyjem te wszystkie pysznosci, ktore sa jeszcze w zamrazarce. :P

Poki co, uciekam na dluuugi majowy weekend...
A potem dietka.
I zamiast slodnich bulek - bedzie chleb na zakwasie.
Voilà!

niedziela, 27 kwietnia 2008

Drozdzowki z serem

Zachcialo mi sie w niedzielny ranek zwyklych drozdzowek... Mam juz dosc croissantow i croissantopodobnych belgijskich couque (czyli tlumaczac z belgijskiego na francuski ;)) viennoiserie, brioche). Drozdzowka z serem... mmmm... to jest to, czego mi potrzeba....
Poszukalam, poszukalam i ! jest, znalazlam! Przepis nietrudny, do ktorego w zasadzie wszystkie skladniki mialam pod reka w niedzielny poranek. Przepis pochodzi z forum CinCin.

Skladniki:
a) na zaczyn:

  • 1 1/2 lyzeczki suchych drozdzy lub 5 dag swiezych
  • 1/2 szklanki cieplego mleka
  • 1 lyzka cukru
  • 1/2 szklanki maki

b) na reszte ciasta:

  • 4 duze zoltka
  • 1/2 szklanki cukru pudru
  • 2 lyzki cukru waniliowego
  • 3 szklanki maki
  • 4 lyzki roztopionego masla

c) na nadzienie serowe:

  • 3 lyzki miekkiego masla
  • 1/3 szklanki cukru pudru (lub wiecej)
  • 1 zoltko
  • 1 lyzeczka cukru waniliowego
  • 250-300 g sera twarogowego (ja dalam tutejszy bialy ser, ktory ma forme bardziej „plynna” od polskiego twarogu, ale sprawdzil sie dobrze).

(W oryginalnym przepisie ilosc skladnikow na nadzienie serowe byla wieksza, lecz wowczas tego nadzienia sporo zostaje, badz po prostu „wylewa sie" ono z drozdzowek jesli sie go za duzo wlozy).

Zaczyn: Drozdze rozpuscic w cieplym mleku, dodac cukier i make, dobrze wymieszac i zostawic do wyrosniecia, okolo 10-15 mniut.

Pozostale ciasto: Rozpuscic maslo, zoltka ubic z cukrem (mozna mikserem). Przesiac make do duzej miski, dodac wyrosniety rozczyn i ubite z cukrem zoltka, dobrze polaczyc i wyrabiac az ciasto bedzie gladkie i lsniace (w przypadku, jesli ciasto bedzie za geste, mozna dolac cieplego mleko – ja dolalam odrobine). Wlac rozpuszczone maslo i ciagle wyrabiac az ciasto zacznie odchodzic od reki. Uformowac w kule i zostawic do wyrosniecia w misce, az podwoi objetosc.

Nadzienie serowe: Utrzec maslo z cukrem pudrem i zoltkiem, dodac cukier waniliowy i roztarty ser. Ucierac, az masa serowa bedzie gladka.

Przelozyc ciasto na stolnice, rozwalkowac na grubosc 1 1/2 - 2cm. Wyciac koleczka i ukladac na wylozonej pergaminem blasze. (Ja wycinalam kolka o grubosci 1,5 kubkiem o srednicy 10 cm). Przykryc i zostawic do ponownego wyrosniecia. Uzywajac dna mniejszej szklaneczki (wazne, zeby byla jednak sporo mniejsza, bo inaczej nadzienie wyplywa), lekko zrobic plytke wglebienia w buleczkach, nalozyc nadzienie serowe i posmarowac rozbeltanym jajkiem. (Wazne jest by nie nakladac zbyt wiele sera, poniewaz kiedy nalozylam z lekka „gorka” po prostu „wyplynal” podczas pieczenia). Piec w temperaturze 180 st.C przez okolo 20-30 minut (ja pieklam jakies 22 minuty).


Drozdzowki sa pyszne. Takie jakie maja byc wlasnie drozdzowki z serem. :)))

piątek, 25 kwietnia 2008

Muffinki z serem mascarpone

Hmmm... to z pewnoscia nie sa muffinki dla ameby. Ale podobno wychodza. Niektorym. Przepis znalazlam na stronie Dorotus76 i tej artystce kuchni oczywiscie wyszly.

No ale jako, ze mialam tutaj pokazywac sukcesy i porazki, to po wielu sukcesach pokaze cos, co niestety nie wyszlo. Okazuje sie, ze wypieki z serem sa trudniejsze w wykonaniu niz cokolwiek innego. Choc przepis naprawde jest banalny...

Suche składniki:

  • 2,5 szklanki maki
  • 1/2 - 3/4 szklanki cukru
  • szczypta soli (zapomnialam dodac...)
  • 2 plaskie lyzeczki proszku do pieczenia
  • 1 lyzeczka cukru waniliowego

Mokre składniki:

  • 100 g rozpuszczonego masla
  • 1 szklanka mleka lub jogurtu lub kefiru lub maslanki (jesli jogurt jest gesty, mozna dodac jeszcze 1/4 szklanki)
  • 2 jajka

Polaczyc suche skladniki w jednaj misce, mokre w drugiej, nastepnie do suchych dodac mokre i wymieszac wszystko do polaczenia sie składnikow.

Ser mascarpone (250 g) wymieszać z zoltkiem i cukrem waniliowym. (W oryginalnym przepisie by twarog). Nakładac do foremek na zmiane: po lyzeczce ciasta i po lyzeczce przygotowanego wczesniej sera. Z podanej ilosci skladnikow wyszlo mi 18 muffinkow.

Piec ok. 25-30 min. w temperaturze 170°C. Ja pieklam 40 min., a pomimo tego efekt taki jak ponizej. Muffinki niestety nie upiekly sie w srodku.

Czyli pieczenie z serem to wyzsza szkola jazdy...

czwartek, 24 kwietnia 2008

Chleb z platkami owsianymi i zsiadlym mlekiem

Po raz pierwszy osmielilam sie poeksperymentowac z chlebem. Sytuacja troche wymuszona zawartoscia szafki z maka i lodowki, a jednoczesnie taka zwykla ciekawoscia: a co bedzie jak nieco zmienie ten przepis? Przepis na chleb z platkami owsianymi zaczerpnelam stad. Moj od oryginalu (czyli czeskiego vločkovego chléba) rozni sie rodzajem maki, mleka oraz iloscia drozdzy, pozostale skladniki zostaly zachowane.

Skladniki:
  • 300 ml cieplego mleka (zamiast zwyklego dalam zsiadle),
  • 50 ml cieplej wody,
  • 25 g rozpuszczonego i ostudzonego masla,
  • 2 lyzeczki cukru,
  • 1/2 lyzeczka soli,
  • 300g gladkiej maki pszennej (dalam ok. 200 g maki pszennej chlebowej i ok. 150 g maki do chleba 'pain complet'),
  • 150 g platkow owsianych,
  • 1 lyzeczka suszonych drozdzy (dalam 20g swiezych).

Podgrzac mleko tak, aby bylo lekko cieple. Do miski wsypac platki, make, sol, wlac odrobine mleka, dodac drozdze i posypac cukrem (trzeba uwazac, zeby drozdze nie dotykaly soli. Zostawic na kilka minut. Kiedy drozdze zaczna "babelkowac" dodac pozostale skladniki. Jesli ciasto okaze sie zbyt lepkie dodac maki podczas wyrabiania. Wyrabiac ciasto do momentu, az beda sie tworzyc pecherze powietrza. Przykryc i odstawic do wyrosniecia az podwoi swoja objetosc (moje roslo ok. 2-3 godz.).

Po tym czasie wyrobic jeszcze raz, uformowac bochenek i zostawic jeszcze na ok. pol godziny do wyrosniecia na blaszce lub w formie, w ktorej bedziemy piec. Chleb pieczemy ok. 40 min. w 200°C. Ostudzic na kratce.

Przyznam, ze nie jestem do konca przekonana co do efektu koncowego. Wprawdzie w smaku jest dobry, nieco... slodkawy, ale bardzo sie kruszy i jakos tak... troche za bardzo go czuc zsiadlym mlekiem. Przepis do powtorzenia, ale z nieco zmienionymi skladnikami (moze tak jak w oryginale ;))))

Niemniej jednak zjesc sie da. ;) Wiec zjadamy. :D

środa, 23 kwietnia 2008

Male brioszki z rodzynkami

Brioszka (fr. brioche) pochodzi z Normandii (Francja), gdzie juz w XVI w. produkowano ja z ciasta, ktore bardzo przypomina to wspolczesne. Obecnie wsrod miast znanych ze wspanialej jakosci brioszek wymienia sie Gisors i Gournay (region Haute-Normandie) ze wzgledu na wysoka jakosc masla pochodzacego z tego regionu.

Z ciekawostek: po francusku slowo brioche oznacza takze w przenosni "brzuszek". Prendre de la brioche (czyli wziac brioszke) oznacza nieco sie... zaokraglic ;), a avoir une brioche au four (miec brioszke w piecu) - byc... w ciazy.

Brioszki, to typowe slodkie pieczywo sniadaniowe, ktorego waznym skladnikiem jest maslo. Brioszki mozna jesc same, mozna tez z dzemem, miodem, jogurtem, czekolada... Najprostszy przepis jaki udalo mi sie znalezc na brioszki pochodzi z francuskiego portalu Les Foodies.

Skladniki:

  • 1 opakowanie drozdzy sypkich (ja dalam nieco mniej)
  • szklanka letniego mleka
  • 60 g cukru
  • lyzeczka soli
  • 450 g maki pszennej
  • 2 jajka + 1 zoltko (do posmarowania brioszek)
  • 2 lyzki oliwy z oliwek
  • 100 g rodzynek
  • 100 g rozpuszczonego masla
  • maslo do wysmarowania foremek do brioszek

Drozdze rozpuscic w letnim mleku. W misce rozmieszac sol z cukrem, nastepnie dodac make i mleko. Wymieszac. Wyrabiac ciasto przez kilka minut az do uzyskania jednolitej konsystencji. Nastepnie dodac oliwe i 2 jajka. Ponownie wyrabiac (ja dodalam jeszcze podczas tego drugiego wyrabiania sporo maki, gdyz ciasto mialo bardzo plynna konsystencje) az stanie sie jednolite i bedzie "odchodzic" od reki. Uformowac kule i odstawic przykryte wilgotna sciereczka w cieple miejsce az do podwojenia objetosci (ja zostawilam na ok. 3 godz.).

Na oproszonym maka blacie rozwalkowac ciasto. Posmarowac je roztopionym maslem, nastepnie zlozyc na pol. Ponownie rozwalkowac i ponownie posmarowac maslem. Czynnosc te powtorzyc trzeci raz, dodac rodzynki i zwinac w rulon.Rulon pokroic na 8 czesci i kazda z nich wlozyc do wysmarowanej maslem foremki. Zostawic do ponownego wyrosniecia na ok. godzine.


Po godzinie posmarowac rozbeltanym zoltkim i wstawic do rozgrzanego do 180°C piekarnika. Piec ok. 15 min. (Moje bioszki "dogrzewaly sie" jeszcze w wylaczonym piekarniku ok. 10 min.).

I teraz juz mozna zasiadac do sniadania. :)

Racuchy z jabłkami

Racuchy z jablkami to chyba najbardziej ulubione danie mojego meza. Odkad znalazlam ten przepis za kazdym razem, kiedy maz przynosi mi do domu zsiadle mleko juz wiem co mam zrobic. Na szczescie przepis jest banalnie prosty wiec nie mam klopotow, zeby sprostac temu zadaniu. ;)

Składniki:

  • 3 jablka (ok. pol kilo)
  • 1 szklanka zsiadłego mleka
  • 1 szklanka maki
  • 1 jajko
  • 1 lyzka cukru
  • 1 lyzeczka proszku do pieczenia
  • pol opakowania cukru waniliowego (4 g)
  • odrobina cynamonu
  • odrobina oleju do smażenia

Jablka obrac i zetrzec na tarce (duze oczka). Pozostale skladniki wymieszac mikserem na jednolita mase. Dodac jablka i jeszcze raz zamieszac. Ciasto powinno miec konsystencję gestej smietany (jesli jest za rzadkie dodac maki, jesli za geste odrobine zsiadlego mleka). Placki kłasc lyzka na rozgrzany olej i smazyc z obu stron na złoty kolor. Mozna podawac cieple, ale na zimno tez sa dobre i daja sie zjesc. ;)


wtorek, 22 kwietnia 2008

Zupa z pora

Po raz pierwszy do czegokolwiek uzylam pora. Do tej pory to, co pamietalam, to por w salatce warzywnej, ktora przygotowywal moj tata. Por nadawal jej zawsze ostry, "klujacy" w jezyk smak. Dzis postanowilam zmierzyc sie z nim po swojemu i pozbawic tej ostrosci. Okazalo sie to calkiem latwe. Wystarczylo pora... ugotowac. Przepis na dunska zupe z porow pochodzi stad. Jak to zwykle bywa ja go nieco zmienilam.

Skladniki:

  • 4 pory
  • 2 nieduze cebule
  • 1 litr bulionu
  • 200 g lagodnego serka topionego (dalam Philadelphia)
  • 1/3 szklanki gestej smietany
  • sol
  • pieprz
  • maslo
  • starty zolty ser

Umyc pory: biale i jasnozielone czesci pokroic w krazki i wrzucic do garnka. Zeszklic na masle razem z posiekana cebula. Od czasu do czasu zamieszac. Po upływie kilku minut zalac pory wrzacym bulionem, dodac sol i pieprz.
Gotowac pod przykryciem 20 minut, nastepnie dodac serek topiony i zamieszac. Gdy serek calkowicie sie rozpusci wlac smietane. Zupe podawac posypana startym zoltym serem.

Zupa jest banalnie prosta w wykonaniu i bardzo smaczna. Zapraszam do stolu!

niedziela, 20 kwietnia 2008

Salatka z buraczkami i kozim serem

Wiosna, wiosna, wiosna ach to Ty!

Cieplo sie zrobilo, swieci piekne slonce. Nie mam ochoty gotowac niczego cieplego, chce czuc te wiosne! Chce czegos zielonego, czegos... kolorowego. Po krotkim przegladzie lodowki moj wybor padl na salatke z buraczkami i kozim serem. Przepis pochodzi od Liski, ja mu tylko dodalam troche kolorow. :)

Skladniki:

  • 2 nieduze ugotowane buraczki
  • liscie salaty (ja dalam mieszanke roznych lisci)
  • 1 czerwona papryka
  • kilka rzodkiewek
  • pol opakowania koziego sera

sos:

  • 1/2 lyzki miodu
  • 2 lyzki octu balsamicznego,
  • 4 łyżki oliwy z oliwek
  • 1 łyżka musztardy dijon
  • kilka listkow swiezej bazylii
  • sol, pieprz
Pokroic buraczki, rzodkiewki, papryke i ser. Dodac liscie salaty, przemieszac i polac sosem.


Jak widac nawet moj krolik sie zainteresowal ta salatka. :DDD

piątek, 18 kwietnia 2008

Ciasto marchewkowe

Bo ze slodkosci to ja najbardziej lubie... marchewke! (No dobrze, moze ze slodkosci to nie, ale z warzyw - na pewno!)

Marchewka, marchewka.... Juz bedac dzieckiem uwielbialam podgryzac swieza, surowa marchewke. Pamietam tez jak rodzice robili sok w takiej wielkiej sokowirowce. Byl pyyyyszny.

Ostatnio bedac na targu nakupilismy mnostwo marchewki. Glownie z mysla o naszych dwoch krolikach i wlasnie swiezym soku. Dlaczego by jednak nie wykorzystac jej jeszcze w inny sposob? Przepis na ciasto marchewkowe pochodzi od Marty Gessler.

Skladniki:
ciasto:

  • 1 i 1/4 szkl. oleju (dalam oliwe z oliwek)
  • 4 jaja
  • 2 szkl. drobno utartej marchewki (Ja wykorzystalam po prostu to, co zostalo mi po robieniu soku z marchewki + jako ze ta starta marchewka byla bardzo sucha, dodalam jeszcze szklanke soku)
  • 2 szkl. maki
  • 2 szkl. cukru
  • 2 lyzeczki proszku do pieczenia (dalam nieco mniej)
  • 2 lyzeczki cynamonu (dalam nieco wiecej)
  • 2 lyzeczki sody (dalam nieco mniej)
  • szczypta soli (zapomnialam dodac ;))
  • orzechy
  • rodzynki
polewa:

  • czubata lyzka kakao
  • 4 lyzeczki cukru
  • lyzeczka masła
  • 2 lyzeczki zimnej wody

Ciasto: jaja utrzec z cukrem na puszysta mase. Dodawac stopniowo make i olej, na koncu marchew, proszek do pieczenia, sode, cynamon, orzechy i rodzynki. Piec w temp. 180 st., ok. 40 min.

Polewa: wszystkie skladniki polaczyc i gotowac na bardzo malym ogniu az do rozpuszczenia cukru. Smarowac zimne ciasto.



Rezultat: absolutnie pyszne, wilgotne ciasto o smaku... hmm... tak naprawde ciezko wyczuc w nim marchewke, bardziej przypomina piernik.

wtorek, 15 kwietnia 2008

Chleb na zsiadlym mleku

Czyli nieco zmodyfikowany i uzupelniony przepis Bahusa.

Skladniki:
  • 450 g maki pszennej chlebowej
  • 1 szklanka zsiadlego mleka
  • 1 jajko
  • 10 g drozdzy
  • 5 g soli
  • odrobina cukru
Drozdze rozetrzec z cukrem. Podgrzac nieco zsiadle mleko i dodac do niego 150 g maki oraz drozdze. Wymieszac i pozostawic w cieplym miejscu, aby rozczyn podrosl (ja zostawilam w kuchni na jakies 30-40 min., rozczyn lekko sie podniosl).

Gdy rozczyn podrosnie roztrzepac go starannie lyzka dodac pozostale 300 g maki, sol oraz jajko i wyrobic ciasto. (Ja zgodnie z oryginalnym przepisem dalam 1,25 szklanki mleka. Jednak ciasto bylo bardzo lepkie i mokre i musialam dodac jeszcze sporo maki podczas wyrabiania. Dlatego proponuje zredukowac ilosc mleka do 1 szklanki i wtedy powinno byc ok). Nastepnie zostawic na 1- 2 godz. w cieplym miejscu az podwoi objetosc.

Ciasto wylozyc na blat, lekko je "odgazowac", wyrobic przez chwile. Nastepnie wlozyc do formy (idealnie nie powinno zajac wiecej niz polowe objetosci formy) i odstawic do wyrosniecia na ok. 45 min. Posmarowac oliwa. Wlozyc do nagrzanego do 225°C piekarnika. Piec ok. 10 min, nastepnie zmniejszyc temperature do 190° i piec jeszcze przez ok. 20-30 min.


Chleb jest smaczny, ma zwarta strukture, co sprawia, ze bardzo dobrze sie kroi. To dobry sposob na wykorzystanie zsiadlego mleka, z ktorym nie wiadomo co zrobic i ktorego nikt nie chce pic. ;)

niedziela, 13 kwietnia 2008

Zawijane buleczki maslane

Jakos tak mnie naszlo na pieczywo w tym tygodniu. Szczerze mowiac wlasne wypieki tego typu coraz bardziej mi sie podobaja. Chyba przestaniemy kupowac chleb i bulki w pobliskiej piekarni. No chyba ze od swieta, ale jak zachoruje... na lenia. ;)

Jako, ze dzis u mnie slonecznie zapraszam na sniadanie na zielonej trawce. :)


Przepis znalazlam na forum CinCin a jego autorka jest Bajaderka.

Skladniki:
  • 1 szklanka cieplego mleka
  • 2 lyzki masla
  • 1 jajko
  • 1 lyzka cukru
  • 1/2 lyzeczki soli
  • 3 szklanki maki
  • 1 1/2 lyzeczki suchych drozdzy (ja dalam ok. 30 g swiezych)
  • 2 lyzki rozpuszczonego masla do smarowania rozwalkowanych placuszkow
  • 1 jajko ubite z 2 lyzkami mleka lub smietanki, do smarowania buleczek
  • ziarna sezamu do posypania

Drozdze rozkruszyc i wsypac do cieplego mleka, zamieszac, zostawic na kilka minut. Do drugiej miski przesiac make, dodac jajko, cukier, sol. Rozpuscic maslo i dodac razem z mlekiem i drozdzami do pozostalych skladnikow. Wyrabiac przez kilka minut az ciasto stanie sie gladkie i elastyczne. Przykryc miske i zostawic do wyrosniecia na okolo godzine.

Ciasto przelozyc na stolnice lub blat, podzielic na 8 rownych czesci i kazda rozwalkowac na jak najcienszy, duzy placek (po upieczeniu pierwszych i walce o to, by mialy pozadany ksztalt, juz wiem, ze najlepsza forma bedzie nie kolko, ale raczej cos zblizonego do prostokata). Placki smarowac rozpuszczonym maslem i zwijac w cieniutkie ruloniki. Kazdy rulonik z kolei zwinac w ksztalcie slimaczka (koniec wcisnac pod spod utworzonej buleczki).

Bulki ukladac na wylozonej pergaminem blasze i zostawic do wyrosniecia na okolo 40-45 minut. Wyrosniete buleczki posmarowac jajkiem rozbeltanym z mlekiem i posypac sezamem. Piec okolo 12 min. (ja pieklam 16 i to nie bylo za dlugo) rozgrzanym do 180°C piekarniku az beda jasno zlote.


A tak powinien wygladac prawidlowo zwiniety slimak. :) Zycze smacznego!

sobota, 12 kwietnia 2008

Moj pierwszy chleb, czyli chleb jak dla Ameby ;)

Nadszedl czas na pierwszy w zyciu amebowy chleb, ktory jako dzielo (sic!) generalnie trudne i skomplikowane czekal na spokojnie do tej pory na swoja kolejke. W koncu sie doczekal. Znalazlam przepis iscie amebowy, ktory sprawil, ze dzis nadszedl ten wielki dzien. :D

Przepis na chleb dla poczatkujacych znalazlam na blogu Dodaj i Wymieszaj.

Skladniki:

  • 3 szklanki maki pszennej chlebowej (ja dalam farine pour pain blanc)
  • 2 lyzeczki soli
  • 2 lyzeczki suchych drozdzy
  • i 1 1/8 szklanki cieplej wody
Make przesiac do miski. Dodac do niej pozostale skladniki i dokladnie polaczyc. Wyrabiac ciasto przez ok. 10 minut az bedzie gladkie i elastyczne. Wyrobione ciasto wlozyc do miski, przykryc sciereczka i odstawic na 90 minut w cieple miejsce (moje roslo sobie na kaloryferze).

Po wyrosnieciu ponownie krotko wyrobic, a nastepnie wlozyc do formy (ja pieklam w podluznej silikonowej keksowce). Przykryc i odstawic na ok. 45 minut do ponownego wyrosniecia.

Po tym czasie wstawiac do piekarnika rozgrzanego do 190°C. (Ja przedtem jeszcze posmarowalam ciasto oliwa z oliwek, co nadalo mu po upieczeniu bardzo smacznego koloru ;) i posypalam ziarnami sezamu, ktore zreszta po upieczeniu poodpadaly :( ). Piec przez 40 minut.

Gotowy chleb jeszcze na chwile zostawic w wylaczonym piekarniku. (Hmmm... pomimo tego, ze skorka byla juz mocno podpieczona chleb po przekrojeniu okazal sie nieco - na szczescie tylko nieco - niedopieczony, wiec nastepnym razem musze go nieco dluzej potrzymac w piekarniku).



Po przetestowaniu organoleptycznym ;) stwierdzam, ze mimo iz trudno sie kroi, chlebek smakuje wybornie!

piątek, 11 kwietnia 2008

Focaccia

Nabylam niedawno, chwalona i dostepna w Belgii ksiazke Christopha Feldera "Les brioches et viennoiseries de Christophe. Leçon de pâtisserie N°7". Oczywiscie na poczatek szukalam czegos, czego nie robiloby sie przez caly dzien ;) , jako ze mialam do dyspozycji jedynie kawalek wieczoru.

Moj wybor padl na focaccie, jako, ze ten rodzaj pieczywa nie byl mi do tej pory znany, a do tego przepis wygladal na dosc prosty.



Skladniki na ciasto na focaccie:
  • 500 g maki T 55 (ja uzylam zwyklej pszennej, bo taka mialam pod reka)
  • 25 g swiezych drozdzy
  • 225 ml zimnej wody
  • 10 g drobnej soli
  • 55 ml oliwy z oliwek
  • 60 g czarnych oliwek (ja dalam pomieszane - czarne i zielone)
  • i oliwa z oliwek do smarowania (55 ml)
Rozkruszyc drozdze i rozmieszac je dokladnie z polowa zimnej wody. Do drugiego naczynia wsypac make, sol, pozostala czesc wody, oliwe i rozpuszczone drozdze. Wymieszac. Zagniesc ciasto tak, aby bylo miekkie i elastyczne. Mozna to zrobic recznie (ja tak zrobilam), badz uzyc miksera z przystawka do ciasta drozdzowego (tak jest w oryginalnym przepisie). Wowczas nalezy mikser nastawic na 5 minut na wolne obroty.

Pokroic na drobne kawalki wydrylowane wczesniej oliwki. Dodac do ciasta. Zagniesc recznie badz mikserem (1 minuta na wolnych obrotach). Odstawic do wyrosniecia pod sciereczka na 30 min.

Po tym czasie wylozyc ciasto na posypana maka stolnice lub blat. Rozwalkowac je na prostokatny placek o grubosci ok. 8 mm. Nastepnie odkrawac pojedyncze paski o szerokosci 6 cm. Ulozyc na przykrytej papierem do pieczenia blasze i odstawic na 2 godziny, podczas ktorych ciasto powinno podwoic objetosc. (Niestety moje ciasto nie zechcialo zastosowac sie do tego punktu, ;( mimo, ze lezalo 2 i pol godziny. Byc moze nastepnym razem powinnam je badz zostawic na jeszcze dluzej, badz tez podwyzszyc temperature w domu).

Po podwojeniu objetosci kazda bulke pedzelkiem posmarowac oliwa i piec w rozgrzanym do 230° piekarniku przez 8-10 min. (ja pieklam 14 min.) Tuz po wyjeciu posmarowac jeszcze raz oliwa aby ciasto bylo zrumienione na wierzchu.



Z tej bulki mozna robic sobie pyyyyyszne kanapki do pracy albo na piknik na zielona trawke. :D Dobrze komponuje sie tez z lekka salatka warzywna.

wtorek, 8 kwietnia 2008

Suflet z mango i wanilia

Jako, ze ostatnio chodze sobie po roznych forach i blogach szukajac inspiracji do wykorzystania roznych produktow, ktore mam w domu (zanim sie zepsuja) ostatnio trafilam na Suflet z mango i wanilia i postanowilam sprobowac swoich sil.



Jako, ze chyba nigdy (a przynajmniej nigdy swiadomie) nie zetknelam sie z sufletem postanowilam najpierw sprawdzic co to dokladnie jest. Znalazlam taka oto definicje:
Suflet - potrawa z utartych żółtek i ubitej piany z białek z dodatkiem owoców albo warzyw, zapiekana i podawana na gorąco (wg Wikipedii).

Suflet z mango i wanilią:

(przepis zmodyfikowany w praktyce przeze mnie, na 4 okragle miseczki o srednicy 9 cm, wysokosci niecalych 5 cm.; autorka podawala podwojna ilosc skladnikow na miseczki o srednicy 10 cm.)

  • 175 ml mleka

  • 75 g drobnego cukru

  • pol laski wanilii

  • 3 jajka,

  • 25 g maki

  • polowka dojrzałego owoca mango

  • maslo do wysmarowania foremek i cukier do ich posypania
Foremki wysmarowac maslem i obsypac cukrem. Mleko z 20 g cukru oraz ziarenkami wanilii pogrzać na malym ogniu i doprowadzic do wrzenia. Oddzielic zoltka od bialek i utrzec z 15 g cukru na krem. Dodac make.

Do kremu z zoltek wlac gorace mleko, caly czas mieszajac trzepaczka. Przelac wszystko do rondelka i gotowac na malym ogniu caly czas mieszajac. Powinno powstac cos na ksztalt gestego budyniu. Odstawic do ostygniecia.

Bialka ubic na szywna piane, pod koniec ubijania dodajac 40 g cukru. Dodać 1/3 piany do masy zoltkowej i doklanie wymieszac. Reszte piany delikatnie wmieszac lyzka, wrzucajac jednoczesnie kawalki mango. Mase przelozyc do foremek az po brzegi.

Piec nieco ponad 10 minut (moje pieklam chyba odrobinke za krotko) w piekarniku rozgrzanym do 200°C.



Jakiez bylo moje zdziwienie, kiedy po pierwsze: suflet pieknie mi wyrosl (czytalam, ze trudno go utrzymac i czesto szybko opada, wiec komu jak komu ale Amebie i to za pierwszy razem zdecydowanie powinien opasc). A po drugie pod upieczona skorupka zamiast jakiegos ciala stalego, ktorego sie spodziewalam byl... budyn, jak najbardziej plynny.

Juz myslalam, ze cos zle zrobilam, ale maz powiedzial, ze tak ma byc. No to skoro maz tak mowi, znaczy sie pierwszy suflet wyszedl udany. Sprobowalam. Mniam, mniam... Tylko nastepnym razem chyba dam mniej cukru, bo jakis taki bardzo slodki wyszedl.

niedziela, 6 kwietnia 2008

Poranne slodkie buleczki - pluszki




Na te buleczki warto zarezerwowac sobie sporo czasu. Mnie, Amebie ;) caly proces (lacznie z rosnieciem ciasta, jego "odpoczywaniem") zajal (UWAGA!) ok. 5 godzin. Pewnie jesli ktos ma wieksza wprawe, to to pojdzie szybciej, niemniej jednak jesli planuje sie je na niedzielne sniadanie, trzeba baaardzo wczesnie wstac. ;)

Nie wiem skad pochodzi najbardziej oryginalny przepis. Ja go znalazlam na blogu, ktory jest dla mnie inspiracja i od ktorego zaczela sie tak na powaznie moja przygoda z kuchnia, na Moich Wypiekach.

Skladniki na 16 buleczek:

  • 325 ml letniego mleka
  • 50 g roztopionego masla
  • 1,5 lyzeczki majonezu
  • 500 g maki pszennej
  • 50 g cukru
  • pol lyzeczki soli
  • 2 i 1/4 lyzeczki suszonych drozdzy
Drozdze wymieszac z maka, dodac pozostale składniki, wyrabiac przez kilka minut, az ciasto bedzie gladkie i sprezyste. Wlozyc do glebszej miski, przykryc, odstawic w cieple miejsce i poczekac, az podwoi objetosc (ja czekalam ok. 2 godzin). Po tym czasie wyjąc ciasto, polozyc je na oproszony maka blat, podzielic na 16 czesci, z kazdej uformowac nieduza kulke. Odstawic na 5 - 10 minut przykryte wilgotna sciereczka.


Kazda kulke rozwalkowac na na plaski placek, posmarowac najpierw roztopionym maslem, potem nadzieniem. Ja zrobilam wszystkie z nadzieniem orzechowym:

Nadzienie orzechowe:

  • 200 g zmielonych orzechów laskowych
  • 75 g cukru
  • 3 łyżki słodkiej śmietanki
  • 100 g dżemu morelowego lub brzoskwiniowego
  • 1 łyżka rumu lub aromat rumowy

Wszystkie skladniki wymieszac.

Buleczki mozna takze z robic z nadzieniem makowym serowym, z musem jablkowym, albo po prostu posmarowac dzemem lub czekolada.

Nadzienie makowe (banalnie proste):

  • roztopione masło
  • cukier
  • mak (suchy)
Rozwalkowany placek smarujemy roztopionym maslem, posypujemy cukrem i makiem.


Nadzienie serowe:
  • 400 g zmielonego twarogu
  • pol szklanki cukru pudru
  • 1 lyzka cukru waniliowego
  • 1 zoltko
  • 4 lyzki miekkiego masla

Wszystkie skladniki rozetrzec na gladka mase.

(Ilosc kazdego nadzienia podaje na 16 buleczek).

Posmarowany nadzieniem placek zwinac w rulonik. Kazdy rulonik naciac wzdluz zostawiajac nieprzeciete około 1/4 długosci z kazdego konca. Konce zawinac pod spod i wlozyc do srodka przez powstałe naciecie.








Gotowe buleczki klasc na blaszce oproszonej maka i pozostawic jeszcze na 15 - 20 minut do "napuszenia".

Spryskac piekarnik woda, piec około 20 - 25 minut w temperaturze 190ºC. Buleczki nie rosna juz podczas pieczenia, wiec spokojnie mozna je polozyc jedna obok drugiej. Idealne na poranne sniadanie, np. z goraca czekolada.

Jak bede robila te buleczki nastepnym razem, to zrobie z roznym nadzieniem i w roznym ksztalcie:

Serca

Kwiatka

Paczka kwiatowego

i Kokardki.

sobota, 5 kwietnia 2008

Mufiny czekoladowo-wiśniowe Nigelli

Kolejne muffinki do mojej kolekcji. Lubie robic muffinki, bo sa latwe, mozna je robic na wiele sposobow, uzywac do nich mnostwo owocow, bakalii, no jednym slowem, co tylko wpadnie nam
w rece.

Oryginalny przepis na Mufiny czekoladowo-wiśniowe Nigelli jest na 18 sztuk. Ja zrobilam z polowy i to bylo akurat na 9 malych muffinkow.



Przepis pochodzi z Forum CinCin.

Skladniki na 9 muffinkow:

  • 62,5 g miękiego masła
  • 25 g ciemnej czekolady i 25 g mlecznej
  • 150 g dżemu wiśniowego
  • 75 g drobnego cukru trzcinowego
  • szczypta soli
  • 1 jajko (ubite)
  • 75 g mąki
  • 3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
Krem (opcjonalnie):
  • 50 g ciemnej czekolady
  • 50 ml double cream / tłustej śmietany
  • wisienki kandyzowane do ozdoby

Roztopić masło, do gorącego wrzucić połamaną czekoladę. Poczekać aż zmięknie i ucierać drewnianą łyżką aż masa będzie gładka. Dodać dżem, cukier, sól i jajka. Wymieszać dokładnie i dodać do mąki przesianej i wymieszanej wczesniej z proszkiem do pieczenia. Masą wypełnić papilotki. Piec ok. 25 minut w 180 st.C.

Czekoladę na krem połamać na kawałki i podgrzewać razem z double cream aż do zagotowania, po czym zdjąć z ognia. Ubijać trzepaczką lub mikserem, aż krem będzie gładki i zgęstnieje.Wierzch mufinek posmarować kremem i ozdobić wisienkami.

Ja zrobilam bez kremu. Lenistwo, przyznaje. Ale i tak wyszly pyyyszne.

Niestety, mimo, ze pieklam w silikonowych foremkach, do ktorych teoretycznie nic sie nie powinno przyklejac, muffinki bylo bardzo trudno wyjac, bo... sie przykleily do foremek. Dotego muffinki podczas wyjmowania przelamuja sie wpol. Pieklam juz drugi raz znow to samo. Moze jednak warto nastepnym razem posmarowac foremki maslem. Sprobuje i zobacze, jaki bedzie efekt.

czwartek, 3 kwietnia 2008

Omlesnik :)

Dzisiaj na sniadanie zafundowalam sobie... omlesnika ;). W oryginale autorka pisala wprawdzie o omlecie, ale w komentarzach pojawila sie piekna nazwa omlesnik, ktora podbila moje serce. Oryginal mozna podziwiac na zdjeciach tutaj.

A robi sie banalnie prosto:

Skladniki:

  • 3 jajka

  • 3 lyzki z czubkiem maki

  • odrobina soli

  • ja dodalam jeszcze odrobine cukru waniliowego

Bialka ubic na sztywno z odrobina soli, potem dodac zoltka i dalej ubijac. Nastepnie do masy dodac przesiane 3 lyzki maki (+ew. troche cukru waniliowego; niestety dodalam zbyt malo i w ogole go nie bylo czuc).

Smazyc z obu stron na zloty kolor.


Na sniadanie zjadlam z dzemem (pol omleta w zupelnosci wystarcza), a do pracy wzielam sobie do niego jeszcze banana i mus jablkowy. Bylo pyyyszne. Lekko podgrzalam w mikrofalowce, na wierz polozylam pokrojonego banana i pokruszona czekolade... Mmmm...

Zreszta mozna robic wariacje albo na slodko - z czekolada, cukrem, owocami itd. albo na slono, np. z przyprawami zoltym serem, wedlinami... Co kto lubi.

P.S. Musze przyznac, ze to smazenie z obu stron troche mi nie wyszlo. Przy przewracaniu na druga strone omlet mi sie... zlamal. Coz, podobno praktyka czyni mistrza, wiec mam nadzieje, ze nastepnym razem bedzie lepiej.

wtorek, 1 kwietnia 2008

Z cyklu co sie nawinie ;)

Bardzo lubie tzw. przyslowiowe dania na winie, czyli inaczej mowiac dania z tym, co sie nawinie, badz jeszcze inaczej dania - czyszczenie lodowki. Zawsze znajdzie sie w mojej lodowce troche rzeczy, ktorych przydatnosc do spozycia powoli dobiega konca, a jako, ze boli mnie serce, kiedy mam wyrzucic jedzenie, staram sie zawsze cos jeszcze z takich produktow wyczarowac.

Dzis byly zapiekane kawalki kurczaka z nawinem :D.

Co sie dzis nawinelo:
  • 2 kawalki kurczaka,
  • 1 1/2 malej cukini
  • papryka
  • kilka pieczarek
  • do posypania starty ser zolty
  • sol, pieprz i galka muszkatolowa do smaku.
Rozbilam kawalki kurczaka, ulozylam w zaroodpornym naczyniu. Posolilam, popieprzylam i posypalam galka muszkatolowa. Nastepnie przekroilam wzdluz cukinie i polozylam ja na kurczaku.

Pieczarki razem z pokrojona papryka (posolone, popieprzone) poddusilam przez jakies 15-20 min. Ulozylam na cukinii. Wszystko posypalam serem i wlozylam do nagrzanego piekarnika (180°) na jakies 20 min.

A potem wyciagnelam i zjadlam z ryzem. Nie jest to moze nic rewelacyjnego, ale szybko sie robi i pozwala poprzez rozne wariacje wyczyscic lodowke z roznych zalegajacych w niej rzeczy.